Czarno na czarnym

 
Kreska na powiece zawitała w moim życiu kiedy miałam 21 lat . Studiowałam na dwóch uczelniach, pracowałam i starałam się zrozumieć kim jestem. Brzmi dość patetycznie ale tak było.


Nie pamiętam, co czy kto zainspirował mnie do narysowania pierwszych kresek. Pamiętam tylko, że były one dość grube, chyba nawet trochę teatralne.
Moim sprzymierzeńcem była czarna  kredka, która wyznaczała mi kontur. Następnie poprawiałam i wypełniałam eyelinerem w płynie. Pamietam, że był to eyeliner IsaDory, który nadal ma swoje miejsce w mojej kosmetyczce.

 
Do tej pory „kocie oko” to dla mnie wyzwanie. Szczególnie wtedy gdy spieszę się do wyjścia…wtedy wszystko obraca się przeciwko mnie. Każda kreska wychodzi inaczej, albo się rozmazuje…albo…ehh, lepiej nie mówić. Ten związek pełen sprzeczności jednak chyba nigdy nie przestanie trwać.

Od jakiegoś czasu używam eyelinera w żelu INGLOT. Jestem z niego zadowolona ale postanowiłam wystawić go do porównania. Do tego sparingu wybrałam produkt Maybelline.


I started my adventure with the feline flick at the age of 21. It was a time of intense studying, working and trying to find out who I was. It seemed quite dramatic at the time. I don’t seem to remember what exactly inspired me to draw that first line of mine. All I remember is that it was thick and theatrical. 

My ally in this relationship was my black eyeliner pencil and a liquid eyeliner by IsaDora, which still has its place in my stash.

The flick is still a challenge for me. Especially when I have to get out of the house in a jiffy. That is when it all goes bad…the smearing, unevenness…the drama of it all.

For some time now I have been using a gel eyeliner by INGLOT. I am quite happy with its performance but as a curious beast I decided to compare it with another product. And so the sparing partner for my INGLOT liner was chosen – a liner by Maybelline. 



Konturówka do powiek w żelu AMC odcień 77 INGLOT to wysokiej jakości produkt za 35,00 PLN (w opakowaniu dostajemy 5.5 g produktu). Eyeliner kryje ładnie i jednolicie, w zasadzie nie trzeba poprawiać po nałożeniu. Konsystencja jest lekko kredowa, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Jest trwała i trzyma się dobrze pędzelka. Wykończenie jest matowe i bez prześwitów. Niesamowicie trwały, faktycznie wodoodporny produkt. Dodam, że czarny to jeden z wielu dostępnych kolorów. 

Maybelline Eyestudio Lasting Drama Gel Eyeliner 24H w kolorze 01 Black to trochę mniej nadszarpująca portfel (kupiłam na promocji za 19,90 PLN,  w opakowaniu otrzymujemy 3 g produktu) propozycja dla fanek kreski lub też tych, którzy zapoznają się z tym kultowym ale jakże niewdzięcznym elementem makijażu. W porównaniu do produktu INGLOT, jego konsystencja jest bardziej kremowa/żelowa. Przy nakładaniu mogą pojawić się prześwity (tak było u mnie). Wykończenie, które otrzymujemy na powiece jest lekko błyszczące. Ciekawą opcją jest dodany w opakowaniu pędzelek. Uważam, że spełnia swoje zadanie.


The gel liner by INGLOT in shade 77 is a high quality product (we get 5.5g for 35 PLN). It is easy to apply and spreads out evenly on the lid. It is slightly chalky, but in a good way, if you know what I mean. The finish we get is matt and uniform. I was amazed at how lasting and durable it was. An all dayer. Available in many colors.  

Maybelline Eyestudio Lasting Drama Gel Eyeliner 24H in 01 Black is a slightly less expensive option for all those eyeliner fans out there or those, who are just getting to know this makeup style (i got mine on sale for 19,90 PLN; we get 3g for this price). The consistency is more gel like. I had to go in again with this liner to get a truly black line. The finish is slightly glossy (barely shiny I would say). What I found really useful was that to each liner we get a brush in the package.





Na sam koniec wykonałam prosty test dotyczący trwałości obu produktów i to on przesądził o wyniku tego sparingu.

Swatche przetarłam wacikiem namoczonym w płynie micelarnym BIODERMA Sensibio H2O.  Kreska bardziej po lewej to Maybelline. Po prawej INGLOT. Zwycięzcą w tym ostatnim teście jest oczywiście INGLOT.


The durability test gave me the winner of this match.

I wiped the swatches on my hand with Sensibio H2O by BIODERMA. The line on the left is by Maybelline and the one on the right is INGLOT. The winner is the latter.



Maybelline to ciekawa propozycja ale przy regularnej cenie na poziomie 30 PLN za 3g nie wygrywa z INGLOTem, który oferuje nam 5.5 g produktu za 35 PLN. Dodatkowo produkt od Maybelline jest mniej trwały i trochę gorzej się nakłada. Jednak duży plus za dodatnie pędzelka do produktu.

W gąszczu dostępnych produktów z tego segmentu każdy znajdzie coś dla siebie. Jednak w tym zestawieniu zwycięzca jest tylko jeden. INGLOT


Maybelline is a nice product but with the regulat price of around 30 PLN for 3g it looses with INGLOT – 35 PLN for 5.5g. Maybelline was also less lasting and harder to apply for me. A big plus though for adding the eyeliner brush.

In the magnitude and diversity of products from this segment available in stores everyone should find someone they like. However in this comparison there is only one winner. INGLOT.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz