Nowy Ląd

 
Kiedy zgłębiamy nową dziedzinę to wszystko jest wyjątkowe, nieznane i robi wrażenie.

Makijaż siedzi w mojej głowie odkąd pamiętam ale dopiero niedawno postanowiłam zrobić coś aby zdobyć doświadczenie i profesjonalną wiedzę w tym kierunku. Lepiej późno niż wcale.

Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia. 


Wraz ze zgłębianiem treści wielu ciekawych książek, oglądaniu filmików „instruktażowych”, chodzeniu na zajęcia z makijażu, braniu udziału w praktykach i realizowaniu zleceń makijażowych, poznaję coraz to nowe produkty, dzięki którym malowanie staje się łatwiejsze i przyjemniejsze a mój portfel coraz chudszy.


To jest takie śmieszne uczucie, kiedy myślę, że właśnie odkryłam Amerykę a okazuje się, że to samo zrobiła już połowa świata tylko, że dużo, dużo wcześniej.

Oczywiście nie ma co się zniechęcać tylko czerpać z wiedzy poprzedników, próbować  produkty i wyrabiać sobie swoje zdanie. Bo nie zawsze to czym zachwycają się prawie wszyscy okaże się także i naszym Świętym Graalem.

W wypadku baz do powiek marki Urban Decay przychylam się jednak do opinii większości: Urban Decay Eyeshadow Primer Potion jest jedną z lepszych baz jakie do tej pory poznałam.


Moje powieki są wymagające. Zresztą jak cała ja.

Nie wystarczy im warstwa podkładu i porządne przypudrowanie…kremowe cienie, które niektórzy stosują jako bazę to dla nich pestka…wystarczą dwie godziny a zaczynają pojawiać się pierwsze „rolowania” na powiece. Nie dość, że to mało estetyczne to jeszcze powoduje u mnie wysoki poziom frustracji.

Po poważnym researchu postanowiłam kupić miniaturową/podróżną wersję UD Eyeshadow Primer Potion (pojemność 6 ml) w odcieniu Original…czyli bezbarwną. Znalazłam ją na Allegro w cenie 65,90 PLN + koszty przesyłki.

Nie żałuję tego zakupu. Jestem, szczerze mówiąc, pod wrażeniem. Testowałam go przez miesiąc i na pewno kupię pełnowymiarową wersję jak tylko skończę moją wersję podróżną.
Produkt jest łatwy do roztarcia ale trzeba zwrócić uwagę aby nie nałożyć go za dużo. Ilość wielkości ok. 2 mm jest w zupełności wystarczająca aby pokryć całą powiekę. Dobrze jest dać parę sekund aby baza przeschła na zamkniętym oku zanim zaczniemy nakładać cień.


Aby ułatwić rozcieranie i blendowanie dobrze jest najpierw nałożyć na bazę cień w neutralnym odcieniu (np. Bow czy The Mail z palety Oh So Special marki Sleek) a następnie zacząć zabawę z kolorami.

Dostępne są następujące odcienie primera:

Original – bezbarwny
Eden – jasny beż
Greed – złoty
Sin – metaliczny brąz

Jest też dostępna wersja Anti-Aging, która oprócz utrwalania cieni ma także pomagać w walce ze zmarszczkami (jest to najdroższy wariant z dostępnych na stronie UD).
Odcienie Greed i Sin mogą być używane nie tylko jako baza ale też jako kremowy cień do powiek.


Podsumowując, nie jest to najtańsza baza pod cienie ale warta jest swojej ceny. Pojemność 6 ml znalazłam za około 70 PLN, 11ml to wydatek od 100 do 140 PLN (Allegro).  Można też zamówić bezpośrednio ze strony Urban Decay w cenie od 8 do 24 USD. Należy wtedy doliczyć koszt przesyłki.

Chcę spróbować jeszcze paru primerów innych firm np. Smashbox, NYX czy marek dostępnych w drogeriach. Bez takiego porównania Urban Decay Eyeshadow Primer Potion na pewno nie zdobędzie miana „mojego jedynego, najlepszego” produktu do utrwalania cieni na niesfornych powiekach.   





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz